Windsurfing

przez | 13/05/2009

Windsurfing na Jeziorze Garda

Wielokrotnie przekładany windsurfing wypad w końcu doszedł do skutku. Postanowiliśmy ruszyć do słonecznej Italii. Co z tego wyszło?

Trzeba otwarcie przyznać, że prognozy dla naszego windsurfingu zapowiadały się nieciekawie ale jako, że urlopy były zaplanowane, nie chcieliśmy mieszać tylko zebraliśmy sprzęt na fure i w drogę.
Garda przywitała nas idealną zgodnością z prognozą czytaj ulewą. W deszczu szukaliśmy miejsca na polu campingowym ale na szczęście od 15.00 zaczęło robić się letnio.

Jak wiało?
Hmm niewystarczająco;-) Najmocniej rano – jest to rzecz nietypowa ponieważ w Torbole mocniej powinno wiać po 13.00 kiedy Ora prze z południa na północ.
Poranny Peler wiejący offshore i opadający z gór zaczynał szaleć ok 8.00 i wiał do 11.00. Jego siła spokojnie pozwoliła na windsurfing na zestawach powyżej 7.0 i 130l. Pozytywna kwestia to stałość wiatru, tak obca dla naszego zbiornika.

Co do wysławianej Ory, musieliśmy czekać aż do 15.00 na jej łaskawe pojawienie się na wodzie. Nerwówa widoczna była nie tylko w naszym zachowaniu ale dobitnie rysowała się też na twarzach lokalesów. Wszyscy równie maniakalnie wpatrywaliśmy się w horyzont. Cóż , Ora, której doświadczyliśmy nie może być zaliczona do wiatrów typu windsurfing friendly;-) Powiem tylko, że o ślizgach mogliśmy zapomnieć a dodatkowo na wodzie tworzyło się kartoflicho. Popołudniami zostało nam jedynie opalanie.