Pechowy wyjazd – co z odszkodowaniem?

przez | 16/03/2009


Pewnego pięknego dnia wybraliśmy się do lasu. Słoneczko świeciło, ptaszki ćwierkały, po prostu wymarzony dzień, by pospacerować na świeżym powietrzu. Jechaliśmy w czwórkę, właściwie w piątkę. Zenon, Tadeusz, Stefan, Teodor i ja. Teodor to kot, dlatego nie ująłem go przy pierwszym liczeniu. Niestety jadąc, zdarzył się wypadek. Niby nic się nie stało, gość jadący za nami, zapatrzył się na laskę waląc nas w tył, ale ile z tym problemu. Po pierwsze odszkodowanie. Tył rozwalony, Tadek zwichnął sobie jakimś cudem rękę a Teodor ogon. Należą się zatem: odszkodowania komunikacyjne, no bo auto zdezelowane, za szkody moralne – nie dotarliśmy do lasu i zadośćuczynienia dla kota – tak sprawnie nie będzie już mógł kręcić ogonem.