Od 1 stycznia 2009 r. osoby zajmujące się obrotem nieruchomościami mają dodatkowe obowiązki – muszą przedstawiać świadectwa energetyczne. Zgodnie z wprowadzoną już w 2006 r. dyrektywą Unii Europejskiej każdy dom musi posiadać paszport energetyczny. Projekt każdego nowego budynku musi uwzględniać klasę energetyczną budowli. Jest to całkowita wartość „konsumowanej” energii wykorzystywanej do ogrzania, oświetlenia, wentylowania i klimatyzowania domu, a także do ogrzania ciepłej wody. Świadectwa energetyczne mogą być w Polsce oznaczone siedmioma klasami energetycznymi od A do G. „A” – oznacza najmniejsze zużycie energii, podobnie jak w przypadku oznaczeń lodówek, pralek czy zmywarek, które użytkujemy gospodarstwie domowym. Literka „G” to zła reklama dla domu – oznacza to, że trudno go ogrzać i oświetlić, bo został zbudowany z kiepskich materiałów. Paszport energetyczny z literką „G” nie jest z pewnością powodem do zadowolenia, a sprzedawca takiego domu na pewno będzie miał większe problemy z jego sprzedażą. Skąd biorą się oceny energetyczne budynku? Podczas oględzin budynku bierze się pod uwagę: właściwości cieplne oraz szczelność ścian w budynku, właściwości energetyczne instalacji wentylacyjnych, klimatyzacyjnych, ogrzewczych, oświetleniowych i wodociągowych wody ciepłej, a także usytuowanie budynku i warunki wykorzystania nasłonecznienia. Świadectwa energetyczne budynków położonych w dobrze nasłonecznionych miejscach, a także takich, które wybudowano z nowoczesnych materiałów do dużej wydajności będą na pewno zawierały lepsze oceny. Po co w ogóle wprowadzono paszport energetyczny? Cele są dwa – przede wszystkim ochrona środowiska, a po drugie ochrona klienta przed kupnem „bubla”. Paszporty energetyczne zmusiły bowiem inwestorów już rok czy dwa lata temu do uwzględnienia energochłonności już na etapie jego projektowania lub budowy. W związku z tym budowane w ostatnich miesiącach domy były bardziej „ekologiczne” – lepiej ogrzewane, ze szczelniejszymi oknami, lepszymi materiałami izolacyjnymi na dachu czy podłodze. Paszporty energetyczne chronią klienta, bo UE uznała, że dom to taki sam towar jak samochód czy lodówka i klient powinien mieć dostęp do informacji ile taki dom „pali” tzn. zużywa energii. Kupując dom bez świadectwa energetycznego nie wiemy jakie będą koszty jego eksploatacji i czy nas na to stać. Może się np. okazać, że w czasie mroźniejszej zimy zapłacimy za ogrzewanie tyle, że załamie się nasz budżet domowy. Paszporty energetyczne są rodzajem gwarancji producenta – budowniczego domu, a później także jego właściciela, że budynek nie jest energetyczną studnią bez dna, który trzeba dogrzewać nawet późną wiosną i wczesną jesienią.