Dziennikarz z Chimek

przez | 22/11/2008

Pisać prawdę to w niektórych okolicznościach nie lada odwaga. Czasem brawura, w ramach której ryzykując wszystkim człowiek wielkiego formatu daje współobywatelom więcej niż ci są w stanie docenić. Kiedy Aleksander Sołżenicyn pisał „List do przywódców Związku Sowieckiego” w 1973r. udowodnił wielką odwagę. Pokazywał także drogę ludziom odważnym i dawał nadzieję tym zwyczajnym, którzy odwagi mają tyle samo co strachu.

Dzisiejszy Sołżenicyn nazywa się Michaił Bekietow, jest dzienikarzem z podmoskiewskich Chimek i walczy o życie w szpitalu (przeczytaj artykuł w GW). Amputowano mu nogę, jego stan jest „ciężki choć stabilny”. Tak samo stabilny jak stan wolności słowa w Rosji (co potwierdzają choćby kolejne raporty Freedom House, albo umieszczający Rosję na 144. miejscu Reporterzy bez Granic).

I nie ma żadnego znaczenia czy zabić (ktoś ma watpliwości?) Bekietowa chciały miejscowe władze, którym nie w smak była niezależna od nich krytyka czy najemnicy firm budowlanych (jak twierdzi rządowa Rossijskaja Gazeta). Fakt pozostaje faktem – ktoś chciał kogoś pozbawić życia, bo ten mówił co myśli.